Pić? Czy nie pić? Oto jest pytanie, którego prawie nikt sobie nie zadaje, bo alkohol jest jak religia. Zdecydowana większość z nas pije co najmniej okazjonalnie, bo wychowaliśmy się i żyjemy w kulturze, w której pije się alkohol i decyzja o tym czy pić nigdy nie była nasza. Prawie nikt świadomie nie zastanawia się czy rzeczywiście warto pić. Jaki jest faktyczny bilans korzyści i strat z picia alkoholu. Dopiero mając takie informacje, możesz podjąć świadomą decyzję o tym czy w ogóle pić, ewentualnie jak często. I właśnie tym zajmiemy się na tym nagraniu.
Pochodzę z małej wsi na podkarpaciu i pierwszy raz alkoholu, a dokładniej wódki, spróbowałem, kiedy miałem 14 lat - i niestety nie byłem wyjątkiem. Wtedy w moim środowisku nie było prawie żadnej osoby, która czekała z piciem alkoholu do osiemnastki. Będąc nastolatkiem, który dorasta w takiej kulturze, nie picie alkoholu było praktycznie niewykonalne, bo wszyscy pili i to był wręcz powód do dumy.
Nawet jeśli zdarzyło się, że ktoś wytrzymał do osiemnastki, to szanse na to, że po 18stce nie pił choćby okazjonalnie alkoholu - są prawie zerowe.
Dlatego to, że ja czy Ty też zacząłeś pić alkohol nigdy nie było naszą świadomą decyzją. Zaczęliśmy pić, bo wszyscy piją - bo żyjemy w takiej kulturze.
Jednak, alkohol musi w sobie coś mieć, skoro cały czas tyle ludzi go pije. I oczywiście ma kilka zalet.
Po pierwsze alkohol w niewielkich ilościach relaksuje i rozluźnia. Pobudza nasz układ dopaminowy przez co na początku czujemy się świetnie.
Często słyszę też argument, że alkohol ułatwia nawiązywanie relacji. Rozluźnia atmosferę między ludźmi. Niektórzy wręcz twierdzą, że bez alkoholu nie ma zabawy.
Do tego wszystkiego trzeba przyznać, że wiele alkoholi po prostu świetnie smakuje.
Jednak teraz pokażę Ci perspektywę, która kopnie Cię w mózg.
Najpierw ustalmy kilka faktów. Popatrz na tą tabelę:
https://www.wiatrak.nl/sites/default/files/2021-08/Ranking-szkodliwosci-narkotykow.png
Alkohol jest w ścisłej czołówce pod względem toksyczności krótko i długoterminowej. Jak widzisz jest bardziej szkodliwy dla Twojego organizmu niż extazy, amfetamina czy nawet kokaina. Jeśli dodamy do tego szkodliwość społeczną - to jak widać na tym wykresie - alkohol jest najbardziej szkodliwm narkotykiem na świecie. (Tutaj link do tego drugiego wykresu):
https://www.wiatrak.nl/sites/default/files/2018-10/Jakie-narkotyki-szkodliwe-3.jpg
Kokaina zatem jest mniej szkodliwa niż alkohol. Dlaczego zatem wszyscy nie bierzemy kokainy choćby okazjonalnie? Głównie dlatego, że jest zakazana i nie mamy tego w kulturze.
Gdybyśmy kulturowo od stuleci ćpali kokainę, to na osiemnastkę zamiast wódki wciągalibyśmy kokę, a na weselach śpiewalibyśmy "Jeszcze po kreseczce, jeszcze po kreseczce".
I co ciekawe - branie kokainy nie jest tylko szkodliwe - też ma swoje zalety, tak jak alkohol. Tuż po wciągnięciu czujesz się świetnie - super się bawisz. Pewnie też łatwiej jest nawiązywać relacje. Pytanie brzmi czy w przypadku kokainy, warto ją brać ze względu na te wszystkie zalety? Czy nie do końca? Tutaj odpowiedź wydaje się oczywista. Nie warto, zdrowie jest ważniejsze. A jednak w przypadku alkoholu zupełnie tak nie jest. Dlaczego? Bo decyzja o tym, żeby pić alkohol w ogóle nie jest racjonalna - i nie ma nic wspólnego z logicznym wyborem. Zaczęliśmy pić alkohol, bo wszyscy piją. Ale pijemy dalej przez całe życie, przez to jak alkohol działa na nasz mózg - i tutaj dochodzimy do kolejnego sekretu.
Niedawno rozmawiałem z moim kolegą o alkoholu i usłyszałem stwierdzenie, że nie liczy się tylko długość życia, ale też jakość - w domyśle, alkohol owszem szkodzi, ale żyje się przyjemniej. No właśnie, czy na pewno.
Bardzo krótkofalowo - tak. Alkohol jest narkotykiem w płynie i pobudza wydzielanie dopaminy w naszym mózgu. To głównie właśnie przez to czujemy się tak dobrze tuż po wypiciu pierwszego drinka.
Jednak sztuczne stymulowanie swojego układu dopaminowego to naprawdę zły pomysł. Dlaczego? Bo ten układ zawsze dąży do równowagi. Dlatego nawet jeśli pijesz raz, czy dwa razy na tydzień - i na drugi dzień nie masz nawet kaca, to jednak przez następne kilka dni Twój poziom dopaminy jest niższy, niż normalnie. Masz obniżony nastrój, łatwiej jest czuć niepokój - a żeby tego było mało, poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu też jest wyższy niż normalnie. Życie wydaje się po prostu szare i nijakie - i w cale nie jest łatwo wpaść na to, że to w dużej mierze czujesz się tak przez to, że zdarza Ci się pić alkohol. A to wszystko sprawia, że tym bardziej chce Ci się sięgnąć po alkohol - i zamknąć błędne koło. Link do filmu z wyjaśnieniem jak to dokładnie działa znajdziesz w opisie: https://youtu.be/tiUmHTkOOcs
Jeśli pijesz często to wpływ alkoholu na samopoczucie jest jeszcze gorszy. Alkohol działa jak taka mini heroina. Kiedy pierwszy raz bierzesz heroinę, to uczucie szczęścia podobno jest niesamowite - właśnie przez ogromny wystrzał dopaminy. A jednak z czasem, przy regularnym braniu układ dopaminowy się adaptuje i po pewnym czasie musisz brać heroinę, żeby znowu chociaż przez chwilę czuć się normalnie. Alkohol działa podobnie, tylko dużo słabiej - dlatego też ten efekt jaki jest przy heroinie nie jest taki oczywisty. Może Ci się wydawać, że masz obniżony nastrój przez to co się dzieje w Twojej pracy, czy w związku - a jednak jest duża szansa na to, że masz gorszy nastrój przez to, że piłeś alkohol.
Zatem nawet pod względem samego samopoczucia picie alkoholu nie podnosi Twojej jakości życia - już nawet nie mówiąc o tym jak długofalowo wpływa to na Twoje zdrowie.
Pewnie nie raz narzekałeś na to ile to teraz jest chemii w jedzeniu, prawda? Czym to nie faszerują tego mięsa, czy jak szkodliwy jest aspartan w napojach zero, czy bisfenol z plastikowych butelek.
Cała ta chemia to pikuś przy toksyczności alkoholu - a zwłaszcza aldehydu octowego - czyli substancji, które powstaje po przetworzeniu alkoholu przez ludzką wątrobę.
Z tego powodu alkohol nawet w małych ilościach ma fatalny wpływ na Twoje zdrowie.
Wymienię tylko kilka minusów:
- Alkohol poważnie niszczy Twoją wątrobę
Sprzyja tyciu i otłuszczaniu organów wewnętrznych.
Niszczy trzustkę i zwiększa ryzyko insulinoodporności i cukrzycy.
Fatalnie wpływa na układ krwionośny - min. Sprzyja wysokiemu ciśnieniu.
Mega niszcząco wpływa na cały układ trawienia - przede wszystkim na jelita. Zabija pożyteczne bakterie, sprzyja wzdęciom i rozwijaniu się chorób jelit.
Bardzo zaburza Twój sen, przez co nie regenerujesz się w nocy i jesteś zmęczony następnego dnia.
Mocno obniża Twoją odporność, przez co dużo łatwiej jest ci złapać wirusa i dłużej chorujesz.
Obniża libido.
Zmniejsza nawet gęstość kości
Ale co najgorsze działa neurodegeneracyjnie na Twój mózg. Im więcej pijesz, tym trudniej jest Ci się uczyć, trudniej Ci utrzymać skupienie, coraz gorzej działa Twoja pamięć i częściej będzie Ci brakowało słów.
To wszystko fatalnie wpływa nie tylko na jakość, ale też na długość życia. Czyli na Twoją młodość. Pijąc alkohol szybciej się starzejesz i wyglądasz starzej niż osoby, które nie piją. Osoby, które piją regularnie żyją prawie 7 lat krócej, w porównaniu do osób, które nie piją w ogóle alkoholu.
Wstawić link do badań w opisie: https://www.nature.com/articles/s41598-022-11427-x
OK. Badania, badaniami, a co z takimi historiami, że ktoś codziennie pił z rana setkę wódki, do tego jeszcze palił papierosy, a mimo wszystko żył 90 lat, albo nawet sto lat? Czy to nie jest dowód na to, że alkohol jednak nie szkodzi? Nie jest. To jest dowód anegdotyczny - czyli w zasadzie bezwartościowy. Badania na szerokiej grupie ludzi są dużo ważniejsze.
I do tego istnieje proste wyjaśnienie tego, dlaczego są ludzie z fatalnym stylem życia, którzy mimo wszystko dożywają sędziwego wieku. Chodzi tutaj o geny.
Normalnie to jak długo żyjesz zależy tylko w 7% od Twoich genów - reszta to Twój styl życia i środowisko w którym żyjesz. Jednak w naszej populacji jest jakiś promil osób, które mają aktywny gen FOX03, i inne geny mocno sprzyjające długowieczności. Wśród tych osób, które dożyły późnej starości np. 100 lat lub jeszcze więcej, procent tych osób, które mają takie geny jest już dużo dużo wyższy - bo osoby bez tego genu w tym wieku już nie żyją. Takie osoby, które dożyły 90tki codziennie pijąc i paląc, prawdopodobnie są szczęściarzami, które mają te długowieczne geny. Gdyby do tego mieli zdrowy tryb życia, to żyliby jeszcze dłużej. Gdyby nie mieli tego bardzo rzadkiego genu - żyliby dużo krócej.
Wkleić link do artykułu w opisie:
https://www.statnews.com/2018/11/06/life-span-genes-ancestry-database/
Teraz spójrzmy na to z drugiej strony i sprawdźmy co się stanie, jeśli nie będziesz pił alkoholu przez 30 dni. Korzyści są potężne.
Ale zanim do tego przejdziemy, już teraz zapraszam Cię do zapisania się do naszej Ligi Life Masters - to jest aplikacja, która pomoże Ci zamienić zdrowy styl życia w grę. A codzienne unikanie alkoholu jest tam jedną z konkurencji. Już teraz wejdź na lifemasters.pl i zainspiruj się także do innych dobrych nawyków.
Ok, a teraz pytanie co się stanie, kiedy przestaniesz pić alkohol? Dużo dobrego.
Będziesz miał lepszy nastrój, mniej stresu i ogólnie będziesz po prostu szczęśliwszy.
Odciążysz swoją wątrobę, która w końcu będzie miała czas się porządnie zregenerować - i co ciekawe - przez to całkiem szybko zacznie zmniejszać się otłuszczenie Twoich organów wewnętrznych - co będzie bardzo korzystne dla zdrowia, a dodatkowo zmniejszy Ci się obwód pasa.
Ulżysz swoim jelitom i całemu układowi trawienia - dzięki temu, będziesz miał mniej wzdęć i łatwiej też będzie Ci schudnąć lub utrzymać zdrową wagę.
Będziesz się lepiej wysypiał i będziesz dużo bardziej wypoczęty.
Poprawi Ci się nawet Twoja cera i kondycja skóry - przez co będziesz wyglądał młodziej.
Zapamiętasz dużo więcej ze wszystkiego czego się uczysz.
Będziesz bardziej produktywny w pracy i dużo łatwiej będzie Ci się skupić.
I wiele wiele więcej.
I do tego wszystkiego, to nie jest tak, że żeby mieć te wszystkie niesamowite zalety, to musisz teraz zacząć robić coś trudnego, ćwiczyć czy wydawać jakieś duże pieniądze na dziwne suplementy. Nic z tych rzeczy. Musisz po prostu przestać się truć.
I żeby jeszcze tego było mało, nie tylko unikniesz wszystkich zagrożeń picia alkoholu, nie tylko skorzystasz ze wszystkich zalet nie picia - ale jeszcze do tego zaoszczędzisz całkiem sporo pieniędzy, bo alkohol po prostu jest drogi. Więc do tych wszystkich korzyści nie picia alkoholu dodaj sobie jeszcze coroczny wyjazd na fajne wakacje za wszystkie pieniądze jakie zaoszczędzisz.
Mam nadzieję, że teraz już rozumiesz co miałem na myśli mówiąc, że picie alkoholu nigdy nie było Twoją świadomą decyzją - ale tylko i wyłącznie bardzo niszczącym nawykiem, który odziedziczyliśmy po wcześniejszych pokoleniach.
I to wszystko są właśnie powody, dla których ja osobiście nie mam zamiaru wypić kropli alkoholu do końca swojego życia. Nawet kieliszka czerwonego wina do obiadu - bo tam też jest alkohol, który zamienia się w wątrobie w aldehyd octowy - a ja nie chcę rozwalać sobie ani mózgu ani swoich narządów wewnętrznych nawet w małym stopniu.
To jest oczywiście tylko moje zdanie - każdy może mieć inne. Jeśli pojawia Ci się w głowie jeszcze jakaś korzyść z picia alkoholu, której nie uwzględniłem, po pierwsze napisz ją proszę w komentarzu - po drugie, w tym argumencie, który przyszedł Ci do głowy, zastąp alkohol kokainą - i sprawdź czy nadal to będzie miało jakiś sens. Np. alkohol ułatwia nawiązywanie relacji zamień na: "Kokaina ułatwia nawiązywanie relacji" - jeśli byłaby legalna, to brałbyś kokainę z tego powodu? Czy może raczej poradziłbyś sobie jakoś bez tego.
Mam nadzieję, że te wszystkie badania i argumenty do Ciebie przemawiają i masz już taką decyzję. Teraz przygotuj się na zderzenie się z presją społeczną i własnymi nawykami.
Najważniejszą rzeczą jest pozbycie się alkoholu z domu. Jeśli masz zimne piwo w lodówce, które tylko czeka na to, żeby je wypić, to łatwo będzie ulec pokusie. Ten alkohol, który już masz kupiony, rozdaj komuś, albo jeszcze lepiej, wylej - tylko nie na trawę, bo uschnie. I nie kupuj żadnego alkoholu.
Warto też zakomunikować wszystkim swoim znajomym, że więcej nie pijesz. Napisz o tym w mediach społecznościowych - przy okazji udostępnij ten film. Dzięki takiej publicznej deklaracji łatwiej będzie Ci wytrwać w takim postanowieniu.
Natomiast jeśli chodzi o presję społeczną, to pamiętaj, że rzucenie alkoholu, to nie jest powód do wstydu, tylko do dumy. Pod tym jednym względem jesteś mądrzejszy od osoby, która bezmyślnie łoi ten alkohol i niszczy sobie życie. To jest idealna okazja na demonstracje Twojej asertywności i pewności siebie.
Ostatnio miałem okazję być na domówce gdzie standardowo wszyscy poza moją Dorotą pili. I tam usłyszałem pytanie - dlaczego ja nie piję. I to jest moment, który naprawdę lubię. To nie jest czas na tłumaczenie się - tylko co najwyżej na edukację Twoich znajomych. Tutaj argumenty po Twojej stronie są przytłaczające. To nie jest debata, którą możesz przegrać, nawet jeśli wszyscy mają inne zdanie. Mam nadzieję, że ten film uzbroił Cię w takie argumenty, ale zachęcam, żeby wzbogacić jeszcze bardziej swoją wiedzę i poczytać na ten temat zupełnie osobno.
Uczymy się, działamy i udostępniamy. Robert Marchel. Life Masters PL