Na tym filmie zdradzę Ci prostą strategię na utrzymanie dobrej sylwetki do końca życia.
To jest zupełnie bezpłatne i natychmiastowe do wdrożenia tuż po obejrzeniu tego filmu.
To coś nowego o czym pewnie jeszcze nie słyszałeś.
Metoda jest prosta, nie wymaga wysiłku ani liczenia kalorii.
Nie tylko nie ma skutków ubocznych, ale wręcz jest zbawienna dla Twojego zdrowia i można z łatwością wytrwać w tej strategii do końca życia - i do tego wszystko jest potwierdzone badaniami naukowymi. To naprawdę ma same zalety - i dlatego jest tak potężna.
Oczywiście sam stosuję tą metodę. Kiedyś całymi latami maksem moich osiągnięć sylwetkowych było odsłonięcie kaloryfera na brzuchu na 2 miesiące wakacji - co i tak nie zawsze się udawało - po czym przez większość roku znowu tyłem.
Dopiero dzięki odkryciu tej metody ja sam od blisko dwóch lat utrzymuje poziom tkanki tłuszczowej w okolicy 10%, bez najmniejszego wysiłku czy wyrzeczeń - i to jest największa zaleta tej metody.
Esencją tej metody jest wprowadzenie do swojej codzienności postów - lub inaczej głodówek, w taki sposób, żeby w ogóle lub prawie w ogóle nie czuć głodu. Podkreślam - można zrobić głodówkę nie czując żadnego dyskomfortu.
Wiem, że słowo głodówka jest przerażające z definicji i dawno temu, kiedy spróbowałem pierwszej całodniowej głodówki, to było dla mnie straszne doświadczenie, którego zdecydowanie nie chciałem powtórzyć - dlatego metoda na głodówkę bez głodu jest esencjonalna, żeby cała strategia utrzymania dobrej sylwetki miała jakikolwiek sens.
Musiałem o tym ostrzec na początku, a teraz przejdźmy do konkretów naszej strategii.
Jeśli chcesz schudnąć, to musisz mieć deficyt kaloryczny - czyli musisz spalać więcej kalorii niż dostarczasz w jedzeniu.
W tym celu możesz zacząć spalać więcej kalorii np. Więcej ćwicząc, albo przyjmować mniej kalorii, mniej jedząc - albo jedno i drugie.
Problem polega na tym, że jeśli postanowisz sobie, że będziesz jadł mniej na co dzień np. Obetniesz swoje kalorie z 2100 na 1900, i w ten sposób ciągle będziesz na deficycie kalorycznym, to Twój organizm z czasem się do tego przystosuje i Twój metabolizm zwolni. Jeśli nie ćwiczysz siłowo, to jest ryzyko, że z czasem spadnie też Twoja masa mięśniowa - co jest bardzo niepożądane. Pewnie trochę do tego czasu schudniesz, ale najczęściej przejście na deficyt kaloryczny wiąże się z codziennym uczuciem głodu, które jest trudne do zniesienia - no i oczywiście z efektem jojo - który mnie regularnie dopadał - i to przez to właśnie tylko na 2 miesiące byłem w stanie odsłonić kaloryfer.
Oczywiście da się schudnąć i utrzymać dobrą wagę przy tradycyjnym deficycie kalorycznym, ale jest to trudna sztuka - i dlatego ciągle tyle ludzi chce schudnąć, ale nie może.
Na szczęście regularne posty są dużo lepszą alternatywą.
Cała strategia polega na tym, że docelowo raz w tygodniu robisz sobie 24ro godzinny post. To znaczy, że np. W sobotę Twoim ostatnim posiłkiem jest śniadanie, potem nie jesz nic do końca dnia i kolejnym posiłkiem jaki jesz jest następne śniadanie w niedzielę.
Jednak co jest bardzo ważne, w niedzielę jesz normalnie, czyli nie nadrabiasz nie zjedzonych w sobotę kalorii. W ten sposób powstaje deficyt kaloryczny, który łatwo obliczyć. Jeśli codziennie jesz średnio 2100 kalorii i ominiesz dwa posiłki po 700 kalorii, to powstanie deficyt 1400 kalorii tygodniowo, czyli średnio wyjdzie Ci również 1900 kalorii dziennie.
Jednak taki deficyt, który jest zrobiony jednorazowo jest dużo bardziej korzystny dla Twojego organizmu. Po pierwsze powiedzieć, że głodówki są zdrowe, to tak jak powiedzieć, że światło w próżnie jest szybkie. Głodówki są niewyobrażalnie zdrowe - prawdopodobnie nie ma żadnego innego zdrowszego nawyku niż regularne głodówki. Na ten temat mógłbym zrobić osobny film wychwalający wszystkie ich zalety, tutaj tylko napomknę, że zmniejszają ryzyko zachorowania na praktycznie wszystkie najczęstsze choroby, od cukrzycy, przez raka czy choroby serca, ale też działają odmładzająco - i według Davida Sinclaira profesora Harvardu i pioniera badań nad długowiecznością, to jest najważniejsza rzecz jeśli chodzi o dbanie zachowanie swojej młodości.
I to jeszcze nie wszystko. Najważniejsze pod kątem sylwetki jest to, że głodówki stosowane w ten sposób nie spowalniają Twojego metabolizmu, ani nie powodują utraty mięśni. Dzieje się tak ze względu na hormony, które Twoje ciało produkuje podczas głodówki - czyli między innymi adrenalinę i hormon wzrostu - które działają zbawiennie na Twój organizm.
Dzięki temu, możesz bezkarnie być na deficycie kalorycznym przez długi czas, nie męczyć się codziennie z głodem i nie mieć żadnego efektu jojo.
Głodówki mają jeszcze jedną zaletę - uczą Twój organizm czerpać energię z zapasów tłuszczu - do czego normalnie nasze organizmy we współczesnym świecie nie są przyzwyczajone. Kiedyś, tysiące lat temu, kiedy ludzkość ewoluowała i byliśmy zbieraczami i myśliwymi, to takie okresy głodu, były czymś normalnym i regularnym. Kiedy nie było jedzenia, to organizm ludzki łatwo przechodzi w stan ketozy, czyli zaczyna czerpać energię z własnej tkanki tłuszczowej. Dzisiaj wszyscy w krajach rozwiniętych, żyjemy w takim dobrobycie, że stan głodu praktycznie się nie zdarza i przez to przejście w stan ketozy na początku jest trudne, może być niekomfortowe i możemy odczuwać przy tym ogromny głód - to właśnie dlatego głodówki kojarzą się tak źle. Każdy kto spróbował przejść na dietę keto, też słyszał, że można wręcz dostać tzw. Keto grypy - czyli samopoczucia tak złego, że przypomina zarażenie się grypą.
To brzmi strasznie, a jednak to jest ogromną zaletą postów - bo regularne głodówki sprawiają, że będzie Ci o niebo łatwiej poradzić sobie z głodem i w konsekwencji będziesz go czuł dużo rzadziej niż dowolny człowiek, który nigdy nie próbował zrobić żadnej głodówki.
Sam pamiętam jak to było kiedyś - jeśli coś mi się przedłużyło i nie daj boże przesunęła mi się pora zjedzenia posiłku o godzinę czy dwie, to umierałem wręcz z głodu. Natomiast odkąd jestem na regularnych głodówkach, zdarzyło mi się kilka razy spontanicznie zapomnieć o posiłku i nawet tego nie zauważyć. Czyli paradoksalnie, robiąc głodówki raz w tygodniu ostatecznie czuję mniej głodu niż osoby, które nigdy tych głodówek nie robią.
Ok, w takim razie pytanie brzmi jak zacząć, żeby się nie zniechęcić i faktycznie nie czuć głodu?
Po pierwsze zacznij powoli. Ja sam zaczynałem od ominięcia jednego posiłku w tygodniu - dokładnie kolacji i w ten sposób trochę przyzwyczajałem organizm do deficytu kalorycznego.
Po drugie przygotuj się na to, żeby bardzo dużo pić. Kiedy przychodzi dzień postu - czy to ominięcie jednego posiłku, czy pełny 24ro godzinny post, picie wszelkiego rodzaju napojów, które nie zawierają kalorii bardzo pomoże opanować wszelkie uczucie głodu. Polecam picie czarnej kawy i wszelkiego rodzaju herbat. W ostateczności tajną bronią są gazowane napoje zero - które naprawdę dobrze radzą sobie z uczuciem głodu.
Po trzecie, jeśli chcesz jak najbardziej bezboleśnie wejść w głodówki, to najpierw przejdź na dietę keto na kilka tygodniu, Twój organizm nauczy się łatwo przechodzić w stan ketozy, a potem spokojnie możesz startować z postami 24h. Ja osobiście tak nie robiłem, bo kiedy zaczynałem to zwyczajnie na to nie wpadłem, ale to na pewno pomoże.
I po czwarte, nastaw się, że najtrudniej będzie tylko na początku, a po jakimś czasie nie będziesz w ogóle czuł głodu. Przez pierwsze kilka postów rzeczywiście możesz czuć jakiś głód - jeśli będziesz się wspomagał napojami, to będzie łagodniejszy, ale jakiś głód na pewno będzie. Nie zniechęcaj się tym jednak. Z tygodnia na tydzień będzie coraz łatwiej, a mniej więcej po pół roku, nie będziesz już w ogóle czuł głodu podczas takiego postu. Wiem, co mówię, bo sam to przeszedłem. Teraz obecnie przy 24ro godzinnym poście po prostu zapominam o jedzeniu. Nawet kiedy raz lub dwa razy w miesiącu robię sobie 36cio godzinną głodówkę, to wtedy w ciągu dnia mam jeden taki okres, w którym czuję lekki głód - ale wtedy wystarczy coś wypić i do końca dnia mam spokój.
Coś co kiedyś było dla mnie przerażające, teraz po czasie przestało być w ogóle dyskomfortem - i jest tak łatwe, że nie wymaga ode mnie żadnego zmuszania się czy silnej woli. Nie wymaga czasu, nie wymaga planowania - po prostu przestaję jeść.
To całe przedsięwzięcie, to trochę jak z jazdą rowerem pod górkę - na początku jest trudno i możesz myśleć, że jeśli tak to ma wyglądać do końca życia, to nie ma sensu jechać dalej. Ale w końcu wyjedziesz pod tą górkę, a potem jest już z górki.