Zastanawiałeś się kiedyś czy naprawdę potrafisz być sobą? Jak często udajesz kogoś kim tak naprawdę nie jesteś? Zróbmy szybki test. Wyobraź sobie matkę z dzieckiem, która dołącza do kolejki w sklepie. Tuż przed nimi, opierając się na dwóch kulach, stoi niepełnosprawny mężczyzna.
- Mamusiu, dlaczego ten pan nie ma nogi? – pyta synek. Pyta bez skrępowania. Zupełnie niewinnie. Bez zastanawiania się co ktoś o nim pomyśli. Jakie zrobi na kimś wrażenie. Nawet bez przemyślenia tego, czy przypadkiem nie urazi tego mężczyzny. Ile w Tobie zostało jeszcze takiej niewinności? Czy jest chociaż jedna osoba w Twoim życiu, przy której potrafisz być w 100% sobą? Bez udawania czegokolwiek? Bez zastanawiania się jakie zrobisz wrażenie? Przed którą nie masz żadnych tajemnic i potrafisz być w 100% szczery?
Tragedia polega na tym, że mnóstwo ludzi nie może sobie pozwolić na bycie sobą w obecności swojego partnera. Swoich przyjaciół. Swojej najbliższej rodziny. I przez tą chęć pokazania się z jak najlepszej strony tracą wolność. W takim rozumieniu umiejętność bycia sobą to bardzo praktyczna rzecz.
Ale z drugiej strony, czy wszyscy i wszędzie powinniśmy być sobą? Czy taką samą radę dałbyś seryjnemu psychopatycznemu mordercy, którego właśnie spotkałeś w ciemnej uliczce? Nie sądzę. Kiedy zdecydowanie nie powinieneś być sobą? Kiedy udawanie kogoś kim nie jesteś bardziej Ci się opłaca. Prosto i brutalnie. Nie ma żadnej chwały w tym, że będziesz sobą, jeśli będziesz sobie tym szkodził. To częsty zarzut, który słyszę, kiedy mówię o tym jak szybko stać się dla kogoś wyzwaniem.
Zobaczmy jak to działa. Wyobraź sobie, że Patryk ma kryzys w związku. Podejrzewa swoją dziewczynę o zdradę, przez co mocno ją kontroluje i jest zazdrosny. Taki właśnie jest Patryk. Czy warto, żeby dalej był sobą i robił to co wcześniej, czy może lepiej, żeby opanował swoje ataki złości i nie okazywał tak mocno swojej zazdrości partnerce? Mimo, że to jest sztuczne i nie leży w jego osobowości?
A może Agnieszka, która również złamała równowagę uczuć w związku i zasypała swojego męża zbyt dużym zainteresowaniem, powinna nadal za nim biegać, pokazywać jak bardzo potrzebuje bliskości i oskarżać o to, że on się tak mocno zdystansował? Czy może lepiej zacząć udawać, że aż tak bardzo ją to nie rusza, wycofać się trochę mimo swoich potrzeb i porzucić wszystkie pretensje? Nie ma niczego szlachetnego w byciu sobą, jeśli do tej pory ktoś był niepewnym siebie desperatem, który próbował zatrzymać swojego partnera za wszelką cenę. Przeciwnie, to właśnie udawanie kogoś kim nie jesteś może być pierwszym krokiem do zmiany i do tego, żebyś faktycznie zaczął stawać się właśnie taką osobą, którą na początku tylko udajesz.
Przy czym jeśli chodzi o stawanie się wyzwaniem, to po raz kolejny podkreślam, że najlepsze efekty zawsze będą wtedy, kiedy zmiana dokonuje się głęboko, na poziomie Twojego myślenia i przekonań. Sztuczki są skuteczne na krótką metę i lubię je porównywać do antybiotyku. Bierzesz go wtedy, kiedy jest Tobą źle, żeby szybko poprawić Twój stan. Ale jeśli nie będziesz dbał o zdrowie, tylko ciągle wcinał antybiotyk, to prędzej czy później skończy się to bardzo źle.
Jeśli chcesz dowiedzieć się znacznie więcej na temat bycia wyzwaniem, to mówiłem o tym bardzo obszernie w moim szkoleniu „Magnetyczna Osobowość” – które jest dostępne na stronie jakzdobywac.pl, w zakładce produkty.
Jeśli podobał Ci się ten materiał, to zachęcam do subskrybowania tego kanału i polubienia mojej strony na FB. Do następnej niedzieli. Robert Marchel