1. Szkolenia i filmy motywacyjne to nie to samo co rozwój. Zupełnie jak papier ścierny i toaletowy – obie rzeczy są przydatne, ale mają zupełnie inne funkcje. Jeżeli je pomylisz to nie osiągniesz spodziewanego efektu. Pewnie nie raz widziałeś w internecie mnóstwo cytatów motywacyjnych, albo krótkie filmy z przesłaniem, typu: „Padłeś? No to powstań! Idź do przodu! Jesteś zwycięzcą!”
Jeżeli taki film jest dobrze zmontowany, a do tego jeszcze dobrana jest dobra muzyka, to rzeczywiście może dać Powera! Taką szybką dawkę motywacji do tego, żeby jednak ruszyć tyłek na trening, albo zrobić coś ze swoim życiem. Problem polega na tym, że taka dawka jest jednorazowa.
Obejrzenie takiego filmu nie sprawia, że wiesz coś więcej o tym jak wyznaczać sobie cele, jak budować nawyki, albo jak pokonywać przeszkody i zniechęcenie, które na pewno się pojawi. Takie krótkie filmy motywacyjne nie dają Ci wiedzy – dają Ci tylko chwilowego emocjonalnego kopa.
Podobnie jest zresztą z dużymi eventami szkoleniowymi, na których jest po kilka tysięcy osób. Nie twierdzę, że każde takie szkolenie jest złe – ale za dość wysoką cenę z reguły dostaniesz przede wszystkim tylko jednorazowy zastrzyk motywacji. Dlatego niektórzy mylnie kojarzą je z rozwojem osobistym i twierdzą, że to nie działa na dłużej.
2. W internecie znajdziesz też dużo fałszu, który ukrywa się pod etykietką rozwoju osobistego. Zwłaszcza wszystko związane z filmem sekret, potęgą podświadomości i przereklamowanym pozytywnym myśleniem. Gdzie założenie brzmi – możesz wszystko przyciągnąć myślami – działanie jest opcjonalne. Mnóstwo jest także przekłamań, czy wręcz oszustw związanych z zarabianiem pieniędzy – slogany typu „Bogać się kiedy śpisz”, czy „Zarabiaj miliony bez wychodzenia z domu” są zwykłymi próbami zarobienia pieniędzy na leniwych ludziach. Tylko czy takie rzeczy faktycznie da się zaliczyć do rozwoju?
3. Nie są bez winy także niektórzy trenerzy rozwoju osobistego, którzy po części propagują bardzo puste treści, bez głębszego przesłania i potem dziwią się, że ich ludzie hejtują. Bo to co z tego, że „zasługujesz na więcej”, albo czy „zawsze i wszędzie możesz wszystko” – naprawdę? Zawsze i wszędzie, wszystko? Albo slogan „jesteś wyjątkowy”. Bo gdyby każdy był wyjątkowy, to określenie „wyjątkowy” jest zupełnie bezwartościowe. Do tego wszystkiego dochodzi momentami przesadzony marketing i często bardzo wysokie ceny produktów – co może bardzo odpychać i tak jak święta bożego narodzenia śmierdzi komercją.
Niestety również sami ludzie, a przede wszystkim ich błędne przekonania odstraszają ich od rozwoju osobistego. Jeżeli ktoś uważa, że w Polsce nie da się dobrze zarabiać bez znajomości, rząd jest wszystkiemu winny, a tak w ogóle to ja jestem fajny i mi się należy – i taka osoba nagle słyszy, że jest kowalem własnego losu. Musi tylko dużo się uczyć i rozwijać na własną rękę. Musi odstawić browara i serial po pracy i zamiast tego wysilić się i zacząć działać – to takie informacje często zwyczajnie budują duży opór i reakcje obronną. A hejt broni własne ego i pomaga czuć się dobrze.
Niestety często ludzi przed zmianą blokuje też zbyt niska wiara w siebie – która o dziwo w cale się nie podnosi, kiedy jakiś coach mówi: „Uwierz w siebie” – bo to tak jakbyś poszedł do lekarza i usłyszał radę: „Niech Cię nie boli głowa”. Ten brak wiary w siebie powoduje, że trudno jest w ogóle zacząć większe zmiany – no bo po co, skoro i tak mi się nie uda? A skoro to jest niemożliwe, to znaczy, że oni kłamią! Oszukują! I tylko chcą na mnie kasę zarobić!
Mi osobiście trudno zachować pełny obiektywizm i spojrzeć na to zupełnie chłodnym okiem, bo sam jestem trenerem rozwoju osobistego. Oczywiście staram się unikać tych wszystkich grzechów, które wymieniłem, staram się dawać wam jak największą wartość w swoich nagraniach i nie przesadzać z marketingiem – mimo, że oczywiście również zarabiam na sprzedaży swoich produktów. Mam nadzieję, że mi się to udaje – ale jestem ciekawy waszej opinii. Napiszcie mi proszę w komentarzach co na ten temat sądzicie.
